Dąb „Słowianin”
13-02-2013 | ciekawostki historyczne, dębina, okolice
Miejsce wykonania panoramy
Od wielu stuleci zadziwia swoim wyglądem okolicznych mieszkańców. Pomimo okazałych rozmiarów i wspaniałego, przepięknego wyglądu, jest mało znany, stąd myśl o nagłośnieniu jego istnienia. Na dzień dzisiejszy jego wiek szacowany jest na około 450 lat, jednak rozmiary jakie osiągnął, pozwalają snuć przypuszczenia, że jest znacznie starszy. Owalny kształt jego korony osadzonej na proporcjonalnie rozłożonych konarach, połączonych kilka metrów nad ziemią z ogromnych rozmiarów pniem, tworzą jego dostojny wizerunek. Jest najpiękniejszy nie tylko w gminie Jelcz-Laskowice i powiecie oławskim, ale i na Dolnym Śląsku oraz jednym z najpiękniejszych w Polsce. Swoimi początkami sięga czasów, gdy nasza ziemia jelczańsko-laskowicka należała do Piastów Śląskich. „Dąb Słowianin” rósł wraz ze zmieniającą się przez wieki historią, abyśmy obecnie mogli cieszyć się jego majestatycznym rozmiarem i przepięk-nym wyglądem. Jego potęgę najlepiej odczuwamy gdy dane jest nam przebywać w jego pobliżu. Rośnie obok historycznej drogi łączącej Oławę z Oleśnicą, będącej częścią szlaku drogowego z południa na północ Polski. Wrósł na stałe w okoliczny krajobraz, który bez niego trudny jest do wyobrażenia. Pod koniec drugiej wojny światowej zostało pochowanych pod nim kilkunastu żołnierzy radzieckich poległych podczas styczniowej ofensywy. Według opowieści najstarszych mieszkańców Dębiny, prochy tych żoł-nierzy zostały na początku lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku przeniesione na cmentarz w Oławie.
Dęby były i są bardzo wdzięcznym tematem dla artystów, którzy zachwycali się nimi w swojej twórczości malarskiej oraz w utworach literackich. Fragment wiersza Jana Brzechwy pt.
„Poszła w las nauka”
„Tu dąb wznosi się ku górze, a konary jego duże,
Harde, twarde i wiekowe, z chmurą wdają się w rozmowę.
Na nim gęsty liść szeleści, krążą o nim opowieści,
Że kto w jego śpi obrębie, ten już wszystko wie o dębie.”
Fragment noweli Wacława Sieroszewskiego pt. „Puszcza Białowieska”
„Mimo gonności pnia, wysokości i gładkości wygląda potężnie, gdyż tyle jest prawie gruby u szczytu, co i u podstawy. Konary kręte, węzłowate, załamują się ostro, niby łokcie, którymi chce odepchnąć sąsiadów. W gajach wyłącznie dębowych rośnie obrzednie, ma kolosalne rozrosłe, żylaste ciało, wspaniałą kędzierzawą koronę, słowem ma minę wielkiego pana, zdobywcy – ryce-rza starej daty. Kora na nim jak kolczuga, pęka w duże, grube ogniwa.”
Jego nazwa „Dąb Słowianin” nie jest przypadkowa. Z historii wiemy, że walka o utrzymanie języka polskiego nie była łatwa. W wielu regionach Polski, w tym i na Dolnym Śląsku, język słowiański był pod-dawany fali nieustającej germanizacji. Ludność śląska nie chciała się z tym pogodzić, czego dowodem były liczne wystąpienia naszych przodków w obronie języka słowiańskiego. Poniżej kilka najbardziej zna-nych i dobrze udokumentowanych wystąpień, cytuję:
„W latach 30-tych i 40-tych nadal trwa walka mas chłopskich z wyzyskiem feudalnym, nie przybiera jednak ona już tak gwałtownych form jak pod koniec XVIII czy w początkach XIX w. Rosnąca świadomość klasowa, a obok tego wzmaganie się germanizacyjnych dążności władz wywołuje coraz większą aktywność ludu pracującego Śląska w obronie swych praw narodowych. Omawiając wzrost naporu germanizacyjnego na Śląsku, anonimowy publicysta lipski podkreśla w 1848 r., że „im bardziej lekceważono element słowiański, tym większą miłością czuł się z nim związany lud, tym bardziej zawzięcie trwał on przy obyczajach i mowie swoich ojców”.
Do podobnych „ zdumiewających” wniosków dochodzi również jeden z wrocławskich publicystów w 1846 r., który nie może sobie wytłumaczyć faktu, że pomimo, iż „siedem stuleci upłynie wkrótce, jak Śląsk oddzielony został od Polski … mimo to zachowała, przede wszystkim prawa strona Odry, jeszcze w XIX w. swój dawny charakter, wciąż jeszcze mamy Polski Śląsk, czytamy o śląsko – polskich stosunkach”.
Wraz ze wzrostem oporu mas pracujących przeciwko germanizacji, coraz wyraźniej rysował się klasowy charakter tego konfliktu. Tak np. bardzo charakterystyczna jest postawa gminy Laskowice w powiecie oławskim, która występując w obronie swych praw językowych, w petycji przesłanej do władz pisze: „jesteśmy tak samo dobrze ludźmi, jak i wszyscy inni, dlatego też nie możemy żyć jak bezrozum-ne bydło”. Klasowy charakter tej walki podkreśla fakt, że chłopi, a nawet drobnomieszczanie niemieccy, solidaryzują się z ludnością Polską. (Wypisy. W. Wolf. Wybór pism o Śląsku str. 44-45. Autor odsyła do → „Polacy – ewangelicy na Dolnym Śląsku w XIX w. i ich postawa narodowo – społeczna”. Cz. 2 patrz. „Materiały do dziejów nowożytnych ziem zachodnich”. T. III Poznań 1951 r. Dok. Nr 92 str. 149.)
Nawiązując do wspomnianej gminy Laskowice podkreślić należy fakt, że to właśnie jeden z jej mieszkańców, urodzony w 1780 roku chłop z Nowego Dworu (wieś w pobliżu Dębiny), Jerzy Treska, w 1826 stanął na czele protestu około pięciu tysięcy polskich ewangelików z okolic Wrocławia przeciwko ograniczeniu nabożeństw polskich w kościele luterańskim. Po przedstawieniu petycji protestacyjnej w sądzie we Wrocławiu, Jerzy Treska został aresztowany przez pruską policję w 1826 r. Na przesłuchaniu miał powiedzieć: „Moim językiem ojczystym jest język polski, i choć znam język niemiecki, jak większość tutejszych Polaków, polskie słowo boże jest dla nas bardziej zrozumiałe i bliskie. (…). Nowy porządek nabożeństw krzywdzi ludność polską, stawiając ją w gorszym położeniu od Niemców, a petycję złożyłem po naradzie ze wszystkimi parafianami, w ich imieniu”. Władze pruskie udzieliły mu nagany, jednak o jego dalszych losach nic nie wiadomo. Protesty Polaków dały chwilowe zaprzestanie represji i procesu likwidacji języka polskiego na Dolnym Śląsku, mimo krwa-wego stłumienia protestów w 1834/36 r. przez armię pruską. W 1881 roku w Laskowicach, rodzimej pa-rafii Jerzego Treski, odprawiono ostatnie nabożeństwo w j. polskim, przez Polaka, odchodzącego na emeryturę – pastora Augusta Winklera
Znany polski historyk Kazimierz Piwarski, w książce pt. Królewicz Jakób Sobieski w Oławie, – wyda-nej w Krakowie w 1939, informuje: „Wsie powiatu oławskiego nad prawym brzegiem Odry, aż do na-szych czasów zachowały polską mowę. Polskość utrzymała się tam najsilniej we wsiach następu-jących: Wójcice, Biskupice, Minkowice, Kopalina, Laskowice i Dębina”. Ta Dębina, której nazwa pochodzi od licznie występujących tu w XVII w. lasów dębowych, a na obrzeżach której, od wieków rośnie „Dąb Słowianin”. Patriotyczną nazwę nadano mu na cześć tych wszystkich, którzy przez wieki walczyli z bezwzględną germanizacją ziemi śląskiej. Fakt usytuowania tak pięknego dębu we wsi, której nazwa kojarzy się z lasami dębowymi, pozwala mieć pewność, że dąb ten przez okolicznych mieszkań-ców był objęty kultem i pielęgnowano go jako żywy symbol miejscowości, w której rośnie.
„Umarłym ku chwale, żyjącym ku pamięci”
– Jacek Mikołajczyk
Radny Rady Miejskiej Jelcza-Laskowic
Wybieram się tam jak przysłowiowa sójka za morze…ale w tym roku to już na pewno…czeka mnie piękny spacer:) bo ponoć można tam dojść „na skróty”:)
Dokładnie miałem to samo. Wiedziałem o tym miejscu już od dawna, a mimo to jakoś tak nigdy tam się nie wybierałem. Spacer na wiosnę i lato też już zaplanowałem – bo warto! 🙂
Witam serdecznie!
Wojtku, gratuluję wspaniałych zainteresowań, które owocują między innymi propagowaniem walorów przyrodniczych oraz historycznych naszej najbliższej okolicy. Niestety, komisja konkursowa powołana przez Klub Gaja nie zakwalifikowała naszego „Słowianina” do kolejnego etapu konkursu na „Drzewo Roku 2013”. Przyznać Ci muszę, że przez kilka tygodni oczekiwania na orzeczenie komisji, byłem pełen nadziei, że „Słowianin” się zakwalifikuje do finału, co w konsekwencji spowoduje możliwość prowadzenia akcji promocyjnej na szeroką skalę. Czuję się trochę rozczarowany, nie mniej jednak nadzieja, której było we mnie tak dużo, była niezwykle pozytywnym przeżyciem. Twoje zainteresowanie „Słowianinem” stało się jednym z dodatkowych impulsów powodujących zrodzenie się we mnie kolejnej myśli, której zdradzić nie mogę, ale jak się uda, to również da ona wiele satysfakcji naszym „ciekawskim :-)” w pozytywnym tego słowa znaczeniu, mieszkańcom. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie dodać, że dwie z pięciu zorganizowanych przeze mnie wycieczek rowerowych wiodły obok „Słowianina”. Na miesiąc wrzesień planuję jedną z kolejnych wycieczek, która również będzie wiodła drogą obok najbardziej dębowego z dębów w całej rozległej okolicy.
Żyjący nową nadzieją, pozdrawiam jak zwykle bardzo serdecznie
Jacek Mikołajczyk
PS
Z okazji Dni J-L, w dniu 04.V.2013r. planowana jest wycieczka rowerowa pod nazwą „TAJEMNICE JELCZAŃSKIEGO LASU – BRZEŚCINA”. Na niej, wśród wielu ciekawostek poznamy kolejny piękny dąb, którego pozwoliłem sobie nazwać właśnie „Brześcina” 😉
Pozdr………
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym i po prostu podczas spacerów zawsze mam ze sobą aparat 🙂
Co do „Słowianina” to niedostanie się do finału na pewno mu nie zaszkodzi – wręcz przeciwnie, sam będę miał większą motywację, żeby go bardziej promować na tej stronie i zrobić mu jakieś ładne i interesujące zdjęcia 🙂 Jednocześnie dziękuję Panu za taką inicjatywę i pomysł – moim zdaniem na pewno było warto i jest warto się starać, aby promować piękne walory naszego powiatu 🙂
Chętnie bym się kiedyś wybrał na taką wycieczkę rowerową, aczkolwiek nie przepadam za tłumami, a z tego co mi wiadomo to popularność tych kołowych wędrówek z roku na rok jest coraz większa – gratuluję! 🙂