Już dawno się wiele zmieniło na plus: Koleje Dolnośląskie to zupełnie inna bajka: wygodne fotele, czysto i schludnie, darmowe wifi, kamery bezpieczeństwa, ekrany informujące o pozycji pociągu i aktualnej stacji, klimatyzacja itp… Do Wrocławia jedzie w 0,5h – nie opłaca auta ruszać… Fajnie, że postawili ten biletomat, choć ja korzystam z jeszcze wygodniejszej aplikacji w telefonie 🙂
Doskonale rozumiem te „stare wspomnienia” – w lecie, w przedziałach śmierdziało ludzkim potem, ciężko było to małe, przesuwne okienko otworzyć, żeby choć trochę wpuścić świeżego powietrza… w zimie grzali jak w saunie… zawsze czuło się niepewnie, bo jakieś „żule” często podróżowały i zaczepiały innych – taki mieli sposób na życie… Pociągi często się spóźniały i nie można było na nie liczyć… Np. u mnie przejazd między stacją Miłoszyce a Jelcz-Laskowice – wydawał się wiecznością (przez popsute tory)… a to przecież „rzut beretem”… Stacja PKP zawsze śmierdziała szczochami i wizualnie zniechęcała to podróżowania… itd. itp… Dobrze, że to już (w większości) przeszłość 😉
To jest nic Kuzynie …Ja jezdziłem parowozem gdzie ławki w wagonach były drewiniane .Na Nadodrze w 50 minut i mimo ,że ciuchcia to stacje były czyste ,pani kasjerka była uprzejma,latem było chłodno (grube mury) zimą ciepło.Pózniej przyszły lata 80-te i wszystko zaczęło zamieniać sie w syf włącznie z ludzmi.
— WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE — Zdjęcia oraz inne treści nie mogą być powielane w żadnej formie bez wyraźnej zgody właściciela praw autorskich, wyrażonej na piśmie.
Oj dawno widzę nie jeździłem pociągiem – PKP wreszcie w 21. wieku :]
Już dawno się wiele zmieniło na plus: Koleje Dolnośląskie to zupełnie inna bajka: wygodne fotele, czysto i schludnie, darmowe wifi, kamery bezpieczeństwa, ekrany informujące o pozycji pociągu i aktualnej stacji, klimatyzacja itp… Do Wrocławia jedzie w 0,5h – nie opłaca auta ruszać… Fajnie, że postawili ten biletomat, choć ja korzystam z jeszcze wygodniejszej aplikacji w telefonie 🙂
Wow… no to faktycznie DAWNO nie widziałem na oczy pociągu 🙂
Doskonale rozumiem te „stare wspomnienia” – w lecie, w przedziałach śmierdziało ludzkim potem, ciężko było to małe, przesuwne okienko otworzyć, żeby choć trochę wpuścić świeżego powietrza… w zimie grzali jak w saunie… zawsze czuło się niepewnie, bo jakieś „żule” często podróżowały i zaczepiały innych – taki mieli sposób na życie… Pociągi często się spóźniały i nie można było na nie liczyć… Np. u mnie przejazd między stacją Miłoszyce a Jelcz-Laskowice – wydawał się wiecznością (przez popsute tory)… a to przecież „rzut beretem”… Stacja PKP zawsze śmierdziała szczochami i wizualnie zniechęcała to podróżowania… itd. itp… Dobrze, że to już (w większości) przeszłość 😉
To jest nic Kuzynie …Ja jezdziłem parowozem gdzie ławki w wagonach były drewiniane .Na Nadodrze w 50 minut i mimo ,że ciuchcia to stacje były czyste ,pani kasjerka była uprzejma,latem było chłodno (grube mury) zimą ciepło.Pózniej przyszły lata 80-te i wszystko zaczęło zamieniać sie w syf włącznie z ludzmi.